Pokój dziecka to wyzwanie, ale podjęłam je z radością. Z założenia ma być kolorowy i cieszyć przede wszystkim dziecko :-)
Jeszcze zanim urodził się Jędrek, wybraliśmy się z mężem na zakupy do jakiego hipermarketu i jak to bywa trafiliśmy na promocję, podkładki dla dzieci na wagę ;-) Rozbawił mnie osiołek na jednej z nich i w efekcie wybraliśmy chyba z dziesięć, po przeliczeniu kosztowały nas po 0,10 zł za sztukę :-) Jak mówi pierwsze prawo zakupoholików, grzech nie brać ;-) Nie sztuka kupić coś gotowego i użyć tego zgodnie z przeznaczeniem, więc podkładka z kotkiem najpierw została przyklejona nad łóżeczkiem, ale kiedy Jędrek był już w stanie stanąć na własnych nogach w łóżeczku, kot przeżył bliskie spotkanie i nie wyszedł z tego cało, podkładka została brutalnie zerwana ze ściany. Po tej próbie sił, reszta została przyklejona wysoko, prawie pod sufitem. Mieszkanie jest blokowe, więc sufity nie są porażająco wysoko.
Nie dziwię się, że osioł cię zafascynował - mnie również :)))Ależ Jędruś musi mieć kolorowo w pokoju - muszę to zobaczyć. Farma - rewelacja. Najlepsze są owce pod drzewem :P
OdpowiedzUsuńPokój jeszcze nie skończony, ale pracuje nad tym :)
OdpowiedzUsuń